10.4.16

Rozdział trzeci - Siedem grzechów głównych

Patrzyłam w niebo.
Ale tylko przez chwilę—mój stan fizyczny nie pozwalał na podziwianie widoków. Nie mogłam uwierzyć, że moja kondycja tak bardzo się pogorszyła przez kilka tygodni. Było mi duszno, wszystko mnie bolało, ściskało mnie w klatce piersiowej.
—Wszystko dobrze?—Sid położył dłoń na moich plecach. Mokry materiał koszulki przykleił się do moich pleców, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Odwróciłam głowę—nie chciałam pokazać, że źle się czułam. Pewnie prędzej zemdlałabym z wycieńczenia niż przyznała, że tak—potrzebowałam odpoczynku.
 —Tak. Te łamagi mnie po prostu irytują, niedobrze mi jak na nich patrzę.
—Powinniśmy trochę zwolnić.—Grace przyspieszyła. Jak zwykle zachowywała się jak gwiazda—rozpięła górne guziki—może mogłabym to jakoś przetrawić gdyby nie miała pod spodem tak wyciętego topu.
—Przestań świecić cyckami—burknęłam, chwytając materiał tuż pod jej szyją.—Nie jesteś aż taka gorąca, żeby się tu ugotować.
- Ale ty spięta, pani kapitan... - Ruda niechętnie zabrała się za zapinanie guzików. Patrzyłam na nią—pewnie dalej wygląda dziesięć razy lepiej. Akurat ona zawsze wyglądała świetnie—oczywiście w mniejszym lub większym stopniu.
 - Oni naprawdę zaraz padną.—Sid obejrzał się za siebie.
 A ja za nimi. Błagam...
—Wszyscy jesteśmy zmęczeni, jest chyba ze czterdzieści stopni, maszerujemy od kilku godzin. Mamy prawo się napić, Boże, Katarina, ty chyba jesteś z tytanu...—Grace powachlowała się dłonią. Dopiero wtedy zauważyłam, że jej twarz pokryła się rumieńcem. Obrzydliwym, czerwonym rumieńcem.
I tak nie wyglądała źle.
— Dobra, dranie, to wody.—Wywróciłam na siłę oczami. Nasza czwórka wiedziała co to oznacza polecenie — ale te poczwary niekoniecznie. Pewnie staliby tam, gapiąc się jeden na drugiego i zastanawiając się co zrobić, gdyby nie Grace.
—Tam macie rzekę—oznajmiła z delikatnym chichotem w głosie, wskazując dłonią kierunek, tak na wszelki wypadek. Ja też rozwiązałam włosy i zebrałam je na karku, kiedy pochyliłam się nad taflą wody. Bił od niej przyjemny chłód. Była czysta i słodka w smaku.
Napiłabym się nawet gdyby nie była. Nie chciałam stać się francuskim pieskiem—nic by mi nie było, najwyżej rozbolałby mnie żołądek. Widać było po mnie, że byłam wykończona i spragniona, ale zupełnie mi to wisiało.
 — Pij, potrzymam ci włosy.—Sid uklęknął za mną.
 —Dam sobie radę.
- Wiem. Po prostu lubię dotykać twoich włosów.—Uśmiechnął się do mnie, siadając obok i pochylając się. Wziął kilka łyków, nie tak łapczywie jak ja, a potem opłukał twarz i wytarł ją w biały podkoszulek. Każde z nas nosiło coś pod spodem—noce były zimne, a paski plecaka potrafiły nieźle obetrzeć ciało.
—Zostaniemy tu, nie? - Położyłam się na ziemi.—Fajnie tu, jest czysta rzeka i niezłe chaszcze. Pewnie rosną tu jakieś maliny i jagody.
—Jesteś nieodpowiedzialna, nie jedz tego, tyle razy ci powtarzałem...—westchnął. Czasami jego troskliwość była naprawdę zabawna albo wkurzająca. Beztrosko przewróciłam się na brzuch i zaczęłam grzebać rękami pomiędzy drobnymi krzaczkami. Nic oprócz pokrzyw.
Rozplotłam włosy i zmoczyłam głowę w rzece na kilka sekund, a potem odcisnęłam z włosów wodę i z powrotem zrobiłam z nich koczek. Sid patrzył na mnie przez cały ten czas, zdejmując mundur.
 - Gorąco—westchnęłam, kładąc się na ziemi i patrząc w korony drzew. Kiedy pierwszy raz wypuścili mnie poza Membranę, byłam w szoku—spodziewałam się spalonych drzew, jałowej ziemi, może jakichś szczątków dawnej cywilizacji, może jakichś ciał. Ale niczego takiego nie było—był gęsty las, zielona trawa, rzeki i jeziora, morze, zwierzęta i motyle.
Tam, gdzie były Mary, świat był zupełnie wyjałowiony.
Lubiłam świat poza Membraną. Może dlatego, że był zakazanym owocem, a ja zawsze musiałam być przeciwko. Może dlatego, że był tajemnicą, legendą—widzieli go tylko żołnierze. Może dlatego, że był nieograniczony.
 - Mi też, Kati. Mi też.—Oparł się na łokciu, a drugą dłoń wsunął za kołnierzyk mojej kurtki, której chętnie się pozbyłam i rzuciłam gdzieś za siebie, siadając mu na kolanach. Dałam się ponieść chwili.
W gruncie rzeczy byłam lekkomyślna.
Dlaczego się zgodziłam żeby mnie dotykał i mnie posiadł? Może dlatego, że to coś zakazanego, a może chciałam żeby Sid był tylko mój. Może dlatego, że akurat czułam że go kocham. Może po prostu chciałam bliskości albo przyjemności.
Każdy powód był dobry.
***
Dan trzymał wartę, siedząc spokojnie na gałęzi i łamiąc w palcach gałązkę. Gdybym próbowała usiąść w taki sposób jak on, spadłabym i skręciła sobie kark. Miałam wyczucie równowagi tylko kiedy byłam w ruchu i miałam jakieś obciążenie. Wystarczyła broń i torba.
—Siedziałeś tak całą noc, prawda?
—Nie. Od zmierzchu jakieś dwie godziny i między pierwszą i trzecią.—Założył nogę na nogę, ziewając szeroko. Serce stawało mi za każdym razem, a on nigdy nawet się nie zachwiał. Cholerny akrobata.
— Co z tymi łamagami?
— Śpią jak zabici. Wstawali trzymać wartę, są tymi żołnierzami, do cholery.
Niby Dan był dziwakiem, ale przynajmniej nie udawał altruisty—uznawał fakt, że wcisnęli nam łajno. Uznawał fakt, że bohaterów z nas nie będzie. I że najpewniej każde z nas skończy jako krwawy glut i nienaturalnie poskręcane strzępki mięśni.
—Gdzie jest Grace?
—Poszła się umyć.
- Ciekawe ilu facetów zaliczyła—powiedziałam trochę głośniej niż zamierzałam. Zdjęłam koszulkę, skarpetki i bieliznę, odkładając je na trawę. Grace spojrzała na mnie z uśmiechem, po czym zaczęła nadawać z typowym dla niej entuzjazmem, o jakichś pierdołach:
— Młodzi, co nie? Ciekawe czy któryś z nich ma już żonę...
—Nie obchodzi cię to—stwierdziłam sucho. Może liczyłam na to, że się zawstydzi albo zacznie plątać w  tłumaczeniach, ale ona tylko odcisnęła włosy z wody i z rozbrajającą szczerością oznajmiła:
—Masz rację—to mnie nie obchodzi. Nie czuję jakiegoś przywiązania.
Grace nic do siebie nie brała. Ciekawe czy w ogóle dało się ją urazić. Nie miałam okazji sprawdzić.
Może po prostu traktowała mnie z należytą pobłażliwością. Z perspektywy czasu, zachowywałam się jak gówniara—a ona niewiele lepiej. Dyscyplina to najlepszy środek do zdobycia szacunku i kontroli.
***
Patrzyłam jak Dan pochyla się nad kartką papieru i rysuje po niej piórem, śliniąc co jakiś czas końcówkę. Linie były coraz mniej wyraźne—tusz pewnie został z jego plecaku, a ja nie zamierzałam po niego schodzić—wchodzenie na drzewa sprawiało mi kłopoty. Jednocześnie przy Grace mogłam czuć się mistrzynią, ale chyba nie mogłam wymagać od niej takich umiejętności.
Nie potrzebowała dodatkowych walorów. Od czegoś to ja miałam władzę.
Od czegoś...
—Dalej nie rozumiem, co próbujesz osiągnąć...—westchnęłam ciężko.
—Bo nie jesteś kartografem—burknął pod nosem.—To Misja X. Próbuję rozkminić co nie poszło. Wszystko było idealnie zaplanowane.
—W końcu twoja robota, nie?
To było złośliwe i na poziomie dzieciaka—akurat plan był niesamowicie dobry, pracowało nad nim kilka osób i został zatwierdzony. Nie powinien mieć sobie nic do zarzucenia—ostatecznie był sprawny fizycznie i skupiony.
W każdym geniuszu jest odrobina szaleństwa.
—Wstałaś lewą nogą? Ostatecznie to wy spieprzyliście, nie ja.
Miałam ochotę go zabić za to trzeźwe spojrzenie—niby tylko stwierdził fakty, ale nie miał prawa mi tego wypominać. To ja byłam wyższa stopniem. Nie przyjaźniliśmy się—przynajmniej wtedy. Potem nie byłam już pewna niczego...
—Nie są wyszkoleni. Powinniśmy wrócić, odpuśćmy, zaraz któryś z nich...
Zacisnęłam pięści. Byli moim oddziałem, ćwiczeni przez same wybitne jednostki. Trafiła im się szansa jak jeden na tysiąc.
Może i nikt poza Instytutem nie wiedział jak wyglądamy, ale byliśmy znani jako całość—jako legenda, jako ludzie z tytanu, jako bohaterowie. Cały Instytut był znany—był centrum wszystkiego, mózgiem całego świata, który zarządzał tym wszystkim, trafienie do niego było wyróżnieniem. Wszyscy znaczący coś ludzie—lekarze, politycy, naukowcy, wojsko w jednym miejscu.
—Zdechnie.—Zeskoczyłam na ziemię i podeszłam do pierwszego kadeta. Wszystko aż we mnie kipiało, nie mogłam skupić na niczym myśli. Odwróciłam się i kopnęłam w drzewo, a potem w człowieka.
Może nie byłam masochistką, a sadystką.
—Wstawać, do cholery!
Nie wiem jak długo się tak piekliłam. Wiem, że ktoś w końcu zaczął kaszleć krwią, Grace momentalnie pobladła, Dan zniknął—dopiero kiedy ktoś złapał mnie za ramię, opamiętałam się. Sid marszczył brwi i był na mnie wściekły.
—Katarina.—Odezwał się karcącym tonem. Pewnie byśmy się pokłócili—ale nie było na to czasu. Minęło kilka sekund zanim usłyszałam huk. Grace strzeliła z pistoletu—nie było czasu na kłótnie.
A co jeśli znowu miałam przegrać?
        


7 komentarzy :

  1. Chyba trochę nie ogarniam co się tam dzieje, chociaż to jest spowodowane późną porą i zmęczeniem. No ale muszę skończyć tego komcia teraz.
    Katarina jest rozdarta wewnętrznie - fajne. To, że z jednej strony jest zdyscyplinowanym żołnierzem, a z drugiej 'rozchichotaną' nastolatką zapatrzoną w swojego tró loffa - już mniej.
    To, że udaje wytrzymalszą niż jest - mam mieszane uczucia. Tak tak, jaka ta nasza pani kapitan fajna i silna, ale omdlenie 'niezniszczalnej' zepsułoby cały efekt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope - to związane z tym, że pomiędzy zeszłym rozdziałem, a tym coś się jeszcze musiało wydarzyć :)
      Katarina nie jest wbrew pozorom stara, a nigdy nie miała szansy żeby się jakoś psychicznie wyżyć - zresztą nie jest chyba aż tak źle, wiem, że póki co akcja z Sidem maśli się straszliwie, ale spokojnie, to się naprawi...
      Katarina po prostu chce zaimponować innym. I porównuje się z Grace (SERIO NIKT TEGO NIE ZAUWAŻA?!) - zazdrości jej i zrobi wszystko żeby być lepsza. Przemawiaj jej do rozsądku, próbuj, ale coś wątpię, że zadziała
      Spoiler na komeć - w następnym rozdziale ktoś zemdleje. I w następnym (albo jeszcze następnym...?) będzie wyjaśnione osochodzi z tym, że część mieszka w koszarach, a część ma mieszkanie.

      Usuń
    2. Scena z Sidem przypomina mi Ellie. Albo po prostu scena bez mordu i obdzierania ze skóry to scena stracona.Ja zauważam, że Kacia ma na pieńku z Panną Pełną Gracji (pewnie dlatego, że mi powiedziałaś, no ale) tylko raze zgadzam się z Panią Kapitan w stosunku do Grace i sprawa nie wymaga komentarza.
      A z mieszkaniami - są równi i równiejsi, a mięsa armatniego nie opłaca się kwaterować w mieszkania, zgadłam:)?

      Usuń
    3. Tobie wszystko kojarzy się z Ellie - jest to jedna z tych bardziej tematycznych scen, która buduje ich relację. Ja dziękuję, wyobrażasz sobie wyraźnie nakreśloną relacją miłosną bez scen miłosnych?
      Grace póki co jest lokalną Mary Sue (nie, serio - istnieją ludzie, o których myśli się jedynie w kategoriach piękna i dobra. A Katarina jest subiektywną narratorką)
      Nope. Jest tam sporo roboty, takie wycięcie wojsk nie jest częste i większość ludzi, którzy się tam zaciągają, żyje tam w miarę spokojnie przez przynajmniej kilka lat. Ale możesz strzelać dalej.

      Usuń
  2. Przeczytałam spoiler ;-; Idę się pociąć mydłem w płynie, a potem ómrzyć w menczarńah. Dobra, ogarniam się już, mle... Będzie mi bardzo trudno, dostanę raka, i HIV, i zapalenia płuc, i niewydolności krążenia, i ataku paniki, i alergii - takie coś tylko w moich komciach, polecam ~ Magda Gessler (jak mi się coś powali z enterami - wiedz, że to telefon sobie stroi żarty. Notatki nie zawsze są posłuszne)
    1. Słuchaj, Kaśka, ja już wiem kto tu zemdleje (a tu wkracza szlachetna Martusia i pisze 'pudło'), i mam wrażenie, że kiedyś sama się zabijesz. Radziłabym urlopik ^^ ale nie, w wojsku nie ma urlopików... bu. Kcę urlopik.
    2. Ta baba jest mocna. Aż mnie kurde korci, żeby ją zapoznać z Morgan (tak, to ta, której imię kojarzy mi się z ziołem). By się polubiły. No, zakładając, że jedna drugiej nie zatłucze, albo nie zaczną latać czarne humory. Obie mają coś z głową (chociaż u Katki to po prostu przemawia jej prawdziwa natura. Może naginana, ale prawdziwa. A ta druga... uwierz, nie chcesz wejść na jej teren - już ty sobie pozwiedzaj dzikie wattpady, a się dowiesz dlaczego)
    3. Ba dum tsss! To takie typowe *zdradzę ci sekret - łamagi też pewnie nie mogą na ciebie patrzyć...* Ach, ta szczerość
    4. Oj, ktoś tu zazdrości. Jednych natura obdarza bardziej od innych - lajf. A guziki mogła rozpiąć po części dlatego, że było gorąco, no nie wiem... (i te kropki nienawiści, już któryś raz z kolei) Ty też mogłabyś. Zrobimy pojedynek na cycki.
    5. Ale suchar... No weśś, sama się rozepnij, będzie wszystkim i przyjemniej, i ciekawiej.
    6. Hehehehehe. Ta ironia losu. To chodź, doszkolimy cię jak z nią rywalizować, musisz być bardziej kobieca. Równiejsze osoby trzeba pobijać ich własną bronią.
    7. Zobacz jak tłum cię błaga, znaj litość dla plebsu. Swoją drogą zastanawiam się, czy Kaśka nie jest ze Szwecji. Tam mają Katariny. Chociaż to kraj anglojęzyczny, tam jest róbta co chceta. Skąd ona jest?!
    8. Właśnie, draniu *popycha kolegę z gimbazy* Jak ona świetnie udaje tę obojętność
    9. A nie robisz na banshee? Przydałoby ci się, wszystkim wam by się przydało...
    10. Bu, ja od dziecka jestem francuskim pieskiem. A chcesz spróbować wody z bagna? Taka przyjemna, zagęszczona, brązowawa...
    11. A bo tobie wszystko wisi *zdaje sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział* Obawiam się, że jeśli cycki też ci wiszą to rzeczywiście musisz być cięta na tę Grace.
    12. Rzeczywiście, dotykanie tłustych włosów jest takie podniecające. Chociaż może umyła. Może.
    13. Z jednej strony upalne dni, z drugiej zimne noce. I tak źle, i tak niedobrze.
    14. Każdy lubi chaszcze. Nobodlaczegobyichnielubić. Dlaczegopowiadam. Dlaczego.
    15. Jak ja nie lubię pokrzyw... jak ja ich nienawidzę, jak bym zaraz wzięła jakiego tasaka, jak bym zaczęła to rąbać... Radzę zabrać wszystkie wrony ^^
    16. Mamy zapowiedź seksuff - 'gorąco' to taki typowy tekst. Wyjątkowo trafny w tej sytuacji. Tag, z tym siem Kowalski zgodzimy. Zapisujcie że, co wy robicie z tym długopisem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część 2
      17. Witaj na Ziemi. Ale zapraszam do Krakowa czy jakichś pojedynczych dzielnic Wawy. Albo do moich sąsiadów, i bliżej, i bardziej jedzie. Chociaż możesz jeszcze pójść na taką se Raszyńską (dla trwających w przekonaniu, że mój domek to wcale nie Raszyn - Grocholicką) łąkę. Mamy tam chaszcze pierwszej klasy, kilka fioletowych kfjotkuff, jakieś wyjątkowo wysokie trawki... Tylko najpierw musisz przejść obok sąsiada, a jak jego psy jeszcze tam są i nie zdechły, to polecam przechodzenie tamtędy. Uszy bolo, dostajo raka i wyjo z bólu. Od razu ci się odechce.
      18. Nie no, ona musi odwiedzić Polanda. Ty kobieto ode mnie ze 2 razy starsza jesteś, a jeszcze rzeczywistości nie widziałaś. To jak ten... czekaj, jak temu gówniarzowi było. O, Budda.
      19. Co? Do? Cholery?! Macie tam upały tysiąclecia, a ty chodzisz w kurtce? Nie prościej zawiązać na tyłku? Ty się żywcem ugotujesz.
      20. Najs. Ona jest typem człowieka, który na 'nie pływać' skacze do wody na banshee. Spoko, nie jesteś sama. Odreagowujemy lata dyscypliny, to normalne, jak ktoś nie zaznał w życiu gimbazy.
      21. Mamy seksy! Kowalski, notujcie! Mamy seksy, słyszycie?! SEKSY!
      22. Ja sobie lubię siedzieć na rurze (...trzepakowej...) ^^ Tak, kto chce autograf? *las rąk* Ona jest za bardzo wojskowa, siedzieć na gałęzi nie potrafi, ale nadaje wielbłąda.
      23. Jaki dokładny. Wiesz, mam w tej chwili takie wrażenie, że każdy ma tam swoją rolę. Oprócz Sida. On tylko mizia Katarinę.
      24. Każdy lubi spać. Kip kalm and goł tu slip ~ Jeff. Nawet mordercy. Każdy.
      25. Pesymistka pie... nie bądźmy wulgarni.
      26. No jak to ilu. Kowalski, macie to? Nie macie? A wy to nic nie wiecie. Założę się, że Dana a i owszem.
      27. Lepiej dla nich, żeby nie mieli. Żona + seksowna koleżanka z 'pracy' = totalny rozpier...katastrofa znaczy się
      28. Ta, szlachta zawstydzi. To tak prawdopodobne jak śnieg w lipcu. Równiejszych jak i nie pociśniesz, tak i nie doprowadzisz do jakichkolwiek tłumaczeń z ich strony.
      29. A słyszałaś o gówniarze, która potrafi wykastrować faceta z poker fejsem na twarzy? ^^ I tam dyscypliną jeszcze pogorszysz sprawę. BÓÓÓJ SIĘ BOGA!!
      30. No wiesz ty co. Tak ignorować. Aj dobra, bądź se tym kapitanem, może do tego najbardziej się nadajesz.
      31. Dan ma wiele talentów. Leniwiec (czemu to nie Sid?) (albo małpa^^), kartograf, fajny patrnerdla zabaw z Grace...
      32. Nie, to po prostu pocisk. Pociski som spoko.
      33. Teraz już mam dowody - te dwie rzeczywiśie są podobne. A Katarina zabiłaby dziecko, gdyby zachowywało się jak Dan?
      34. To się cenzura nazywa... A przynajmnie ja to tak nazwę. Spiprzyłaś, kaptajnie.
      35. Hmm... Nie musisz być sadystką, możesz być po prostu za ambitna. Tak to odbieram.
      36. Miałaś walczyć, a sama rujnujesz oddział. To się dopiero nazywa wkurw tysiąclecia.
      37. Czasami huki ratują ludziom skórę. Kolejna bitwa. Pewnie bym myślała, że Kaśka zginie, gdyby to nie był dopiero 3 rozdział. Ma być 15. Przeżyjecie, otwierać szampana.

      Usuń
    2. 1. A więc... Pudło. Na kółkach.
      2. Katarina jest normalna, Morgan nie. Gdyby zachowywała się niepokojąco, skończyłaby z kulką w głowie, ale w dalszym ciągu nie tak 'PO PROSTU MIAŁA BRZYDKI FRYZ'
      3. Tia xd
      4. Pojedynek na cycki, powiadasz? A kurtka jest po:
      a) dookoła jest banda wyposzczonych facetów
      b) kleszcze, gałęzie, cholera wie co, przecież im nie wylali asfaltówki w tym lesie
      c) zasady
      7. Nie ma podziału na kraje ^^ Wszyscy mieszkają w Nede pod Membraną. Amen.
      11. Tak, to faktycznie mnie rozwaliło.
      12. Zależy jakich włosów, Kowalski. Skąd w ogóle wiesz, że to nie peruka?
      21. SEKSY, KOWALSKI, SEKSY!
      23. On ma rolę ^^ Ładnie wygląda... Jest medykiem...
      27. Grace nie rzuca się na nich z chloroformem, jak coś... Ich wola.
      28. Nie pociśniesz, Kowalski.
      29. Jakby tam była pewna ręka to by nawet na nożyczki nie patrzyła
      31. Dlaczego wszyscy się czepiają Dana?
      33. Katarina nie zabiłaby człowieka. Chyba że byłby Marą. Ewentualnie przypadek.
      35. Też kopię ludzi, bo jestem ambitna xd
      37. Dalej może ktoś umrzeć. Bohaterka i tak opowiada zza grobu, więc WICIE, KOWALSKI

      Usuń